Jakość a „umowy śmieciowe”
Wszyscy z nas zachwycają się wysoką jakością produktów japońskich. To w Japonii jako pierwszej zaimplementował się Total Quality Management (TQM), chociaż nazwę TQM zaczęto używać w latach 70-tych w USA. Zaczęło się od tego, że William Deming wyjechał ze Stanów Zjednoczonych do Japonii w 1947 roku jako konsultant władz okupacyjnych i przekazywał japońskim inżynierom i zarządzającym wiedzę nt. statystycznej kontroli jakości. To był początek procesu nowego spojrzenia na jakość. Później w latach 50-tych Joseph Juran został zaproszony przez japońskich inżynierów do przeprowadzenia serii wykładów dla inżynierów z tematyki jakości. Minęło około dwóch dekad po których nastąpił kryzys naftowy, który spowodował, że Amerykanie nagle zainteresowali się japońskimi samochodami i stwierdzili, że są one bardziej niezawodne od ich własnych. Zaczęły się szybkie próby wdrażania nowego podejścia do jakości w korporacjach japońskich i amerykańskich. Efekty w USA były dalekie od zmierzonych i okazało się, że to Japonia została liderem. W USA i Europie zaczęto szukać przyczyn niepowodzeń. Stwierdzono, że firmy zachodnie przeciwnie niż japońskie, są nastawione na krótkotrwałe projekty naprawcze, nastawione są przede wszystkim na zysk dla akcjonariuszy, pracownicy zaś często zmieniają pracodawcę.
I jak się do tego mają „umowy śmieciowe”? Gdy oglądałem program poświęcony problemom demograficznym Japonii, padło tam jedno bardzo ważne stwierdzenie, które jest istotne dla jakości: Zdecydowana większość japońskich pracowników jest zatrudniana w firmach zaraz po zakończeniu nauki i pracuje w niej aż do emerytury. To dzięki temu można było małymi krokami, mozolnie realizować długotrwałe projekty doskonalenia firm. Czy można to osiągnąć poprzez zatrudnianie pracowników tymczasowych, podpisywanie umów cywilnoprawnych zamiast umów o pracę? Oczywiście, że nie. Niestety takie osoby nie będą się identyfikowały z firmą, ponieważ nie są jej pracownikami i wiedzą, że mogą w każdej chwili zostać zwolnione, więc po co się doskonalić? Deming uważał, że „94 % problemów jakościowych powstaje z winy kierownictwa, które musi zaangażować się w zarządzanie jakością”. Powoli kończy się okres, w którym nasze firmy konkurują przede wszystkim niższymi kosztami pracowniczymi. Jeżeli chcemy konkurować na świecie jakością i innowacyjnością nasi decydenci i zarządy firm muszą zmienić podejście do zarządzania i zacząć traktować inwestycję w pracowników, jako najlepszy sposób inwestycji w firmę i jej rozwój. Nie bez powodu ukuto wyrażenie „kapitał ludzki”. Czas, żeby zrozumieć jego znaczenie.
Jarosław Jezierski